Wypad do Karpacza

Słowo wypad jest tutaj jak najbardziej na miejscu 🙂 W ubiegłą sobotę o 4:00 nad ranem wrzuciliśmy (my to znaczy: Ja, Kasia, Mateusz, Michał) plecaki do Matiza i wyruszyliśmy na ambitną podróż. Sprawa z załadunkiem nie była łatwa, ponieważ w/w samochód przy dwóch osobach na pokładzie wraz z plecakami robi się ciasny, a było nas czworo.

Naszym zamiarem było dojechać jak najszybciej do Szklarskiej Poręby, przejść 8-godzinną trasę w górach, pojechać do Karpacza, gdzie DM Oaza rozpoczynało tygodniowe rekolekcje, przespać się, wyruszyć na 8-godzinną trasę, zahaczając o Śnieżkę i wrócić do domu. Było ostro… 🙂
Do godziny 19:00 wszystko szło zgodnie z planem, kiedy to zaczęła się ulewa. W trakcie jazdy ze Szklarskiej do Karpacza pierwszy raz włączyłem 3 bieg silnika sterującego wycieraczkami w samochodzie, a i wtedy mało co widziałem.

W związku z tym, że padało całą noc i pół niedzieli nasze plany uległy zmianie. Od rana pojechaliśmy z Oazą na Mszę i „wzięliśmy” udział w spotkaniu rekolekcyjnym. Niektórzy aż tak bardzo brali udział, że obślinili mi śpiwór:P Następnie znów spakowaliśmy się i ruszyliśmy na podbój zabytków Karkonoszy. Ostatnia na liście była zapora Pilchowicka, po odwiedzeniu której wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu.

Można by tu dużo opowiadać o pani kelnerce, ślicznej czeszce na szlaku, prysznicu Arbuza, przeskakiwaniu przez płot, zgubieniu się na szlaku, jaszczurach, kotletach, kitach i innych, ale kto nie był ten nie zrozumie 😛

Jeszcze raz wielki szacun dla całej ekipy za świetny wyjazd!!

Poniżej mała galeria z wyjazdu.
Fotka z butami – Rudzia, Bryś i autko – Mateusz


Trackbacks & Pingbacks

  1. Podsumowanie 2010 roku na blogu… « blog fotograficzny pingbacked Posted 2 stycznia 2011, 13:50

Comments

  1. Kasia said 24 lipca 2010, 14:22:

    no relacja po prostu cudowna! 🙂 sama bym lepiej tego nie ujęła!! 😀 streściłeś doskonale nasz spontaniczny wypad w Karkonosze 🙂 było suuuuuuuuper!! 🙂
    Dzięki chłopaczki!! 🙂

  2. Karolina:) said 24 lipca 2010, 14:57:

    Ja tu naczelna „relacjonistka” uważam, że świetna relacja. Oprócz konkretów są i emocje-swój człowiek:). Tylko mam zastrzeżenie co do tego przeskakiwania przez płot – o co tam chodziło??:D Nikt mi nie zdradził tej tajemnicy.